Przyzwolenie na błędy

Biznes, Psychologia, Sport|02.02.2023

Na wstępie odrobina szczerości z mojej strony: przyznam Ci się, że za późno dałem sobie przyzwolenie na popełnianie błędów.  

Miałem przez to w życiu sporo niepotrzebnego stresu. Nie akceptowałem niepowodzeń i bardzo mnie to męczyło. Siedziało mi to w głowie do tego stopnia, że kiedy kolejny raz miałem podjąć jakieś ambitne wyzwanie i spróbować czegoś nowego, czułem psychologiczną blokadę, żeby to zrobić. Obawiałem się, że mi to nie wyjdzie i znów poczuję nieprzyjemny smak  porażki. 

Może brzmi to dziwnie patrząc na moje dokonania i sukcesy. Ale prawda jest taka, że to co widać na zewnątrz, nie zawsze idzie w parze z tym co przeżywamy wewnątrz. Moje sukcesy były okupione wieloma wyrzeczeniami i stresem, którego zarówno w sporcie jak i na co dzień w życiu mamy pod dostatkiem.  

Dzisiaj jestem o wiele mądrzejszy w tym temacie. Sporo w sobie zmieniłem. Spotkałem na swojej drodze ciekawych ludzi, u których podejrzałem m.in. jak przyzwalają sobie na błędy, by... osiągać fantastyczne rezultaty i mieć mniej stresu

Mam świetną historię, o której nigdy wcześniej nie opowiadałem. Otóż, przed Igrzyskami w Tokio zadzwonił do mnie znakomity sportowiec Zsombor Berecz z propozycją współpracy. Poprosił mnie o pomoc w przygotowaniach olimpijskich. Zgodziłem się. Zanim wypłynęliśmy na pierwszy trening pojechaliśmy do Słowenii. Spędziliśmy tam 3 dni robiąc dziennie kilkadziesiąt kilometrów po górach. To był dobry czas na poznanie się i rozmowę. 

Zastanawialiśmy się, jak ułożyć strategię przygotowań do Igrzysk by zdobyć na nich wymarzony medal. Obaj byliśmy świadomi skali wyzwania i poziomu konkurencji. Brytyjczycy, Amerykanie, Hiszpanie, Australijczycy, Holendrzy i Brazylijczycy to istne mocarstwa w świecie sportu i żeglarstwa. Zjadają takich Polaków i Węgrów jak my na śniadanie. 

Doszliśmy do ważnego wniosku: by z nimi wygrać, musimy się ciągle rozwijać! Udoskonalać formy treningu, szukać nowych materiałów na żagle, próbować innej techniki surfowania po falach czy ustawiania się na linii startu. 

Na koniec wędrówki po górach mieliśmy ułożony plan, na który składało się wiele decyzji. Jedna wydaje mi się kluczowa. Otóż ustaliliśmy, że w ramach przygotowań do Igrzysk w Tokio, przyzwalamy sobie na błędy!


Efekt takiego podejścia był niesamowity. Mieliśmy wewnętrzny spokój i komfort w próbowaniu nowych rozwiązań, wprowadzeniu przemyślanych zmian oraz eksperymentowaniu nowych metod i technologii. Nie wszystkie z tych testów i prób zakończyły się powodzeniem. 


Pamiętam jak podczas Mistrzostw Świata w Portugalii, Zsombor był stawiany w gronie faworytów do zwycięstwa. Działo się to na 6 miesięcy przed wylotem do Japonii. Widząc znakomitą okazję do przetestowania nowego manewru na starcie oraz innowacyjnego żagla, podjęliśmy świadomą decyzję o sprawdzeniu tego podczas tych Mistrzostw. 

Starty Zsombor miał świetne, jednak nowy żagiel się nie sprawdził. Ostatecznie mój zawodnik zajął u wybrzeży portugalskiego Porto piąte miejsce. 

Katastrofa! Co się stało? Przecież to Mistrzostwa Świata. A za chwilę Igrzyska… 

Tak wielu mogło pomyśleć. Ale nie my!

My wracaliśmy z Portugalii z ukrytym uśmiechem na ustach. Pomimo niepowodzenia, czuliśmy wewnętrzny spokój. Mieliśmy kontrolę nad sytuacją i byliśmy świadomi tego, co się wydarzyło. Dokonaliśmy analizy i wyciągnęliśmy cenne wnioski. A co najważniejsze, te Mistrzostwa w Portugalii przybliżyły nas do ostatecznego sukcesu w Tokio! (Zsombor zdobył srebrny medal). 

Pozwól, że zdradzę Ci moją definicję określenia „High Performance”. 

To działanie na najwyższym poziomie, przede wszystkim wtedy, kiedy liczy się wynik (efekt). Kurcze, jak ciężko jest to wyjaśnić po polsku. Może lepiej będzie jak napisze to po angielsku: „High Performance – ability to perform when it really counts”. 


Wszystko poza tym, czytaj: w drodze do najważniejszego momentu, powinno być dla nas możliwością rozwoju, testowania, próbowania i doświadczania nowych rozwiązań i metod. Dzięki temu zarówno my sami jak i firmy oraz projekty, w które jesteśmy zaangażowani, będą z dnia na dzień coraz lepsze i mocniejsze. 


Na koniec kilka moich obserwacji po tym jak zacząłem przyzwalać sobie na błędy: 

- ograniczyłem w sobie poziom stresu i napięcia;

- nie muszę zawsze i we wszystkim być idealny i perfekcyjny;

- nie mam presji spełniania oczekiwań innych;

- mam w sobie więcej odwagi;

- widzę, że się rozwijam i zmieniam na lepsze. Samemu jak i razem z zespołem. 


Tego samego i Tobie życzę!

Podobne historie